Z wizytą u M. C. Eschera
Kilka dni temu miałam okazję uczestniczyć w wycieczce, mam wrażenie, że na drugi koniec świata, bo podróż ’’do” i ”z” trwała ponad 30 godzin. Każdy dzień był na maksa intensywny, budziliśmy się z samego rana i kładliśmy późnym wieczorem. Głównym celem podróży było muzeum M.C. Eschera w Hadze, bo to właśnie jego tesselacje miały być inspiracją dla biorących udział w konkursie plastycznym pt."Matematyczne natchnienie dla artysty". Byliśmy w wielu miejscach, ale to muzeum zapamiętam szczególnie. Szkoda tylko, że byliśmy tam tak krótko, bo czas nas gonił, a w programie wycieczki wyliczona była każda minuta. Zobaczyłam to, co do tej pory widziałam tylko na ekranie komputera, a nawet więcej i było to dla mnie bardzo inspirujące doświadczenie.
Przekonałam się, że Holandia nie słynie tylko z Eschera. W programie wycieczki nie zabrakło Rijksmuseum - holenderskiego muzeum narodowego w Amsterdamie, które jest w posiadaniu wielu cennych obrazów znanych malarzy, takich jak Rembrant czy Vermeer. Urodził się tutaj również Vincent van Gogh, którego muzeum także odwiedziliśmy. (Niestety nie wolno było robić tam zdjęć, więc jedyne, co stamtąd mam, to nowo zdobyta wiedza oraz kilka pocztówek).
Podróżowaliśmy łodzią po niekończących się kanałach, podziwiając przy tym holenderską architekturę. Wjechaliśmy windą na szczyt wieży widokowej Euromast w Rotterdamie, skąd budynki wydawały się tak małe jak w parku miniatur Madurodam, gdzie wszystko było w skali 1:25.
Oglądaliśmy wiatraki, między innymi w skansenie w Zaandam. Pokazywano nam, jak produkuje się słynne holenderskie, drewniane chodaki, jak robi się rożnego rodzaju sery i produkuje czekoladę. Odwiedziliśmy również największą na świecie giełdę kwiatową, która eksportuje miliony kwiatów każdego dnia.
Tak naprawde nie da się tego wszystkiego opisać w kilku zdaniach. To było sześć długich dni, podczas których byliśmy w wielu, wielu miastach i zwiedziliśmy wiele, wiele miejsc. Spaliśmy w 3 różnych hotelach, obiady jedliśmy każdego dnia gdzie indziej, ale cała nasza grupa świetnie się bawiła i mimo że nikogo wcześniej tam nie znałam, to w drodze powrotnej byliśmy już całkiem zgraną ekipą.
Nina Symanowicz
kl. III B LP