„Diego jest początkiem, twórcą, moim dzieckiem, chłopakiem, malarzem, moim kochankiem, moim mężem,
moim przyjacielem, moją matką, mną i wszechświatem… Dlaczego nazywam go moim Diego?
On nigdy nie był i nigdy nie będzie mój. On należy do siebie”.
~ Frida Kahlo
Niedawno uczniowie Zespołu Państwowych Szkół Plastycznych im. T. Makowskiego w Łodzi mieli możliwość oglądania wystawy – „Frida Kahlo i Diego Rivera.
Polski kontekst”. 16 i 17 stycznia odwiedzili Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu. To właśnie tam zaprezentowano m.in. „Autoportret z naszyjnikiem”, „Portret Diego Rivery”,
„Autoportret MCMXLI”, czyli jedne z bardziej znanych i znaczących obrazów Fridy Kahlo. W sumie pokazano ok. 40 dzieł, w tym także fotograficzne wizerunki malarki.
Wprawdzie sama Frida Kahlo powiedziała – „Naprawdę nie wiem, co oni widzą w moich obrazach, że chcą je wystawiać”, trzeba jednak przyznać, że była to „fałszywa skromność”.
Nie tylko bowiem wiele osób eksponuje jej prace, ale przede wszystkim jeszcze więcej pragnie je oglądać. Dlaczego? Być może dlatego, że zostały przepełnione bólem, miłością
i pasją. Wcale nie są surrealistyczne, stanowią bowiem odzwierciedlenie jej życia – o czym mówiła sama artystka.
Frida Kahlo (Magdalena Carmen Frieda Kahlo y Calderón) to meksykańska malarka. Talent odziedziczyła po ojcu. Był on malarzem i fotografem. Jako dziecko chorowała na polio,
co spowodowało nieznaczną deformację jej nogi, a jako nastolatka przeżyła poważny wypadek autobusowy, w wyniku którego uszkodziła kręgosłup i straciła szansę na macierzyństwo.
Wydarzenie to wpłynęło na całe jej życie. Przez miesiąc leżała w szpitalu – i tutaj z nudów zaczęła malować.
„W swoim życiu przeżyłam dwa wypadki. Jeden to autobus, który mnie połamał, drugi to Diego. Diego był, jak dotąd, tym najgorszym”. Frida poznała przyszłego męża w Liceum
Państwowym w Meksyku. Był on autorem jednego z murali, który ozdobił szkołę. Ich związek, bardzo burzliwy, składał się z rozstań, powrotów i romansów... Zresztą wszystkie
relacje Diega Rivery z kobietami, dla których stawał się „mistrzem, mentorem, przewodnikiem, nauczycielem i bożyszczem”, były gwałtowne.
W Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu przedstawiono nie tylko prace Fridy i Diega, których „obrazy są ich biografią”, ale także Bernice Kolko, fotografki, przyjaciółki
Fridy oraz Fanny Rabel, która należała do jej najbliższych uczniów. Pojawił się również akcent związany z 1955 rokiem, kiedy to w Polsce zorganizowano Wystawę Sztuki
Meksykańskiej.
Uczniowie i nauczyciele, zachwyceni ekspozycją, z przyjemnością oglądali wszystkie obrazy. Towarzyszyła im opowieść o życiu Fridy i Diega, przesycona uwielbieniem, namiętnością, cierpieniem, a nawet polityką... Oczywiście, oprócz zwiedzania wystawy, wszyscy mieli czas, by zobaczyć Stare Miasto w Poznaniu. Wtórowała temu zimowa aura. Śnieg, który spadł, dodatkowo zbudował „polski kontekst”, na którego tle meksykański folklor wybrzmiał jeszcze wyraźniej.
Karolina Woszczyk